Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Latająca forteca" z jeziora Stolsko. Wystawa elementów bombowca w szczecińskim muzeum i w naszej GALERII

Marek Jaszczyński
Marek Jaszczyński
Był silnik amerykańskiego bombowca B-17G wydobyty z dna zalewu. Teraz na ekspozycji na dziedzińcu Muzeum Narodowego w Szczecinie można oglądać pozostałości maszyny tego samego typu wydobyte z dna przygranicznego jeziora w miejscowości Stolec (gmina Dobra). Pasjonaci aż zacierają ręce.

Co można zobaczyć?

Śmigło, część silnika, radio, a także wyposażenie kabiny radiotelegrafisty.

Wydobyte elementy "Latającej Fortecy" z jeziora Stolsko wraz z silnikiem maszyny, która rozbiła się nad Zalewem Szczecińskim, można oglądać do końca czerwca 2021 roku na dziedzińcu Muzeum Tradycji Regionalnych (ul. Staromłyńska 27). W lipcu zostaną przewiezione do Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu (ul. Emilii Gierczak 5), a docelowo trafią do Muzeum Lotnictwa i Techniki Wojskowej w Rogowie.

"Latająca Forteca" - historia samolotu

Musimy cofnąć się do czerwca 1944 roku, żeby przypomnieć dramatyczne wydarzenia dotyczące wspomnianego samolotu, należącego do 322 Dywizjonu Bombowego (322 BS).

Bombowiec B-17 o numerze 44-6117 i kodzie LG-Q był świeżym samolotem, który dostarczono do Europy pod koniec maja 1944 roku. Jego kariera była krótka - po nalotach na Bordeaux oraz Hamburg celem był poranny nalot na Berlin. Piotr Wit, modelarz i pasjonat historii dotarł do ciekawych materiałów, dzięki którym ustalił ostatnie chwile samolotu.

W swój, jak się miało okazać, ostatni lot Latająca Forteca nr 44-6117 wystartowała z bazy w Bassingbourn w środkowo-wschodniej Anglii rankiem w środę 21 czerwca 1944 r. wraz z innymi samolotami 91 Grupy Bombowej. Nad pojezierzem Meklemburskim, na północ od jeziora Muritz, dywizjon został zaatakowany od tyłu, od strony słońca przez ok. 50 do 75 dwusilnikowych myśliwców Luftwaffe, rozpoznanych jako Me-410.

Samolot numer 44-6117 (LG-Q) został trafiony pociskami kalibru 20 mm w zbiorniki paliwa w lewym skrzydle, tuż za wewnętrznym silnikiem, oraz w lewy statecznik poziomy. Skrzydło stanęło w ogniu, dowódca, z trudem kontrolując lot uszkodzonego bombowca, natychmiast rozkazał zrzucić bomby aby zapobiec eksplozji niebezpiecznego ładunku.

Samolot powoli tracąc wysokość towarzyszył jeszcze formacji bombowców do czasu, gdy zmieniła ona kurs na południowo-wschodni w okolicach miejscowości Neubrandenburg rozpoczynając manewr wejścia na kurs bojowy. W tym miejscu Forteca 44-6117 opuściła szyk lecąc na wschód, ciągnąc za sobą smugę dymu i ciągle obniżając pułap. Dowódca samolotu, widząc, że nie ma szans na kontynuowanie lotu, wydał rozkaz opuszczenia maszyny. Sześciu członków załogi wyskoczyło w okolicach miejscowości Neubrandenburg (załogi pozostałych samolotów raportowały o sześciu spadochronach).

Ostatni raz widziano uszkodzoną Fortecę na wysokości ok. 5 tys. metrów. Samolot leciał stabilnie obniżając wysokość. Wkrótce potem maszynę opuściło pozostałych trzech lotników.

POLECAMY RÓWNIEŻ: Z dna zalewu wydobyto silnik "Latającej fortecy". Zachowany w doskonałym stanie został ozdobą muzeum. ZDJĘCIA i WIDEO

Z dna zalewu wydobyto silnik "Latającej fortecy". Zachowany ...

Uszkodzony samolot, już bez załogi, lotem ślizgowym doleciał do znajdującej się 22 kilometry na północny-zachód od Szczecina miejscowości Stolec z impetem uderzając o godzinie 10.08 o powierzchnię pobliskiego jeziora Stolsko. Przy uderzeniu o taflę wody pędzący z szybkością ok. 250 km na godz. samolot rozpadł się tracąc nadwyrężone i wypalone lewe skrzydło a wrak ugrzązł w mulistym dnie w okolicach wyspy w środkowej części jeziora.

Katastrofa samolotu miała swój epilog w październiku 2019 roku. Wówczas do Szczecina przyjechali potomkowie jednego z lotników amerykańskich, który służył w załodze wspomnianego bombowca.

To krewni Irvina Howarda Lewisa (rocznik 1922), górnego strzelca i inżyniera pokładowego. Do Szczecina przyjechali Don Lewis (syn lotnika) z żoną Jane oraz Cheryl Morgan (siostrzenica lotnika) i jej mąż Brinley. To oni skontaktowali się przez internet z lokalnymi pasjonatami dziejów bombowca na którym służył ich przodek.

- Dla nich to historyczny moment. Odezwała się do nas rodzina lotnika, która stwierdziła, że musi tu przyjechać i zobaczyć przede wszystkim samo jezioro, gdzie samolot spoczywa do dziś - mówi Paweł Ziątek, który opracował dzieje bombowca z jeziora Stolsko w najdrobniejszych szczegółach.

ZOBACZ TEŻ:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na police.naszemiasto.pl Nasze Miasto