Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Regionalny Puchar Polski. Andrzej Tychowski: U nas każdy będzie musiał się mocno napocić

Jakub Lisowski
Jakub Lisowski
Andrzej Tychowski od roku 2019 jest szkoleniowcem Świtu Szczecin
Andrzej Tychowski od roku 2019 jest szkoleniowcem Świtu Szczecin Andrzej Szkocki
Świt Szczecin Skolwin wygrał rozgrywki Regionalnego Totolotek Pucharu Polski w województwie zachodniopomorskim w sezonie 2019/20. - To mój największy sukces w seniorskiej piłce – podkreśla Andrzej Tychowski, szkoleniowiec szczecińskiej drużyny.

W finale Świt pokonał Bałtyk Koszalin na jego boisku 3:0. Dzięki temu awansował do rozgrywek centralnych, a przy okazji zgarnął 40 tys. zł premii.

CZYTAJ TEŻ: Świt Szczecin Skolwin najlepszy w Regionalnym Pucharze Polski [ZDJĘCIA]

Trenerem Świtu od ponad roku jest Andrzej Tychowski. 39-letni szkoleniowiec od ponad 10 lat związany ze Szczecinem. Wcześniej grał w takich klubach jak Promień Żary, KSZO Ostrowiec, a w sezonie 2006/07 zaliczył nawet 11 spotkań w ekstraklasowym Widzewie Łódź. Strzelił jedną bramkę – w derbach z ŁKS.

Do Pogoni ściągnął go trener Mariusz Kuras. Tychowski dołożył cegiełkę do awansu do II ligi, a później rozegrał w niej 10 spotkań. Stracił miejsce w składzie po czerwonej kartce w spotkaniu z Zagłębiem Sosnowiec, gdy na ławce trenerskiej debiutował Piotr Mandrysz.

Po odejściu z Pogoni grał jeszcze w Hutniku i GKS Mierzyn. Szybko też rozpoczął swoją karierę trenerską. Ma już za sobą pracę z seniorami Mierzynianki, Hutnika, Chemika Police. Od 2016 związany był z Akademią Pogoni. Przejął drużynę z rocznika 2001 z którą wywalczył awans do CLJ U17, a rok później zdobył wicemistrzostwo Polski juniorów młodszych. Wtedy w składzie miał m.in. obecnych zawodników pierwszego zespołu Marcela Wędrychowskiego, Kryspina Szcześniaka czy Kacpra Smolińskiego.

Latem 2018 r. przejął drużynę rezerw w III lidze, ale zimą 2019 odszedł z klubu. Po paru miesiącach został trenerem Świtu.

Co dla Pana było najważniejszym zadaniem przed finałowym spotkaniem w Koszalinie?
Moja rola głównie skierowana była na odpowiednią mobilizację zespołu. Nie mogłem dopuścić, by któryś z zawodników już przed meczem pomyślał, że ten finał wygra, więc poświeciliśmy dużo pracy nad sferą mentalną. Wiedziałem, że piłkarsko sobie poradzimy, ale wiadomo, jak jest z mentalnością polskiego piłkarza – czasami potrafi się szybko zadowolić, tym, co już ma.

Bał się Pan, że podopieczni będą za mocno wspominać ligowe zwycięstwo w Koszalinie 5:0?
Nie, bardziej bałem się tego, że my łatwo przechodziliśmy kolejne przeszkody w pucharze. Nikt nam nie zawiesił wysoko poprzeczki i miałem obawy, jak to będzie wyglądało w finale, by nikt nie pomyślał, że będzie tak samo łatwo jak w poprzednich rundach. Do spotkania ligowego nie wracaliśmy.

Po radości, którą pokazali piłkarze po meczu widać, że to dla nich ogromny sukces. A jak Pan traktował te zwycięstwo?
Dla mnie to pierwszy sukces trenerski w piłce seniorskiej. Wcześniej nic nie osiągnąłem, więc też bardzo się cieszę. Cieszy nas też, że wkrótce będziemy mieli możliwość zmierzyć się z jakimś mocnym przeciwnikiem. To było dla nas mobilizujące. Zawodnicy pokazali związane z tym emocje podczas ceremonii w Koszalinie. Postaramy się taką szansę wykorzystać.

Dwa lata temu sięgnął Pan z juniorami Pogoni po medal w rozgrywkach Centralnej Ligi Juniorów. Później współpraca z Pogonią została zakończona. Czy sukcesem ze Świtem starał się Pan przypomnieć działaczom Pogoni czy ten rozdział jest już zamknięty?
Nie muszę się przypominać, bo cały czas mam dobry kontakt z Darkiem Adamczukiem, szefem Akademii Pogoni. Rozstawaliśmy się w bardzo dobrym klimacie i nie ma niesnasek między nami. Jestem teraz w Świcie i to mnie całkowicie pochłania. Gra o wynik, piłka seniorska – tego potrzebowałem. Pracując w Akademii Pogoni, także w zespole rezerw, to ten wynik był jakby ukryty. Traktuję jednak moją przygodę z Pogonią jako udaną. Zdobyliśmy z juniorami wicemistrzostwo Polski, o którym było generalnie cicho. Wcześniejsze sukcesy juniorów starszych zyskały więcej rozgłosu w Szczecinie, a o moim sukcesie było cicho. A szkoda, bo to był duży sukces tamtego zespołu. Z tamtego zespołu mnóstwo chłopaków zaczyna pukać do pierwszego zespołu Pogoni – mam na myśli Marcela Wędrychowskiego czy Kacpra Smolińskiego, który nawet zdobył już bramkę w ekstraklasie. To był fajny zespół i to była dla mnie ciekawa, przyjemna praca.

Wędrychowski zadebiutował już jesienią w ekstraklasie. A czy spodziewał się Pan, że Smoliński zagra w niej ostatniej wiosny?
Nie. Przyznam się, że kiedyś zostałem zapytany przez Darka Adamczuka, kto z mojego zespołu może w przyszłości zagrać w ekstraklasie. Odpowiedziałem, że Marcel oraz Paweł Jachno, który wybrał inną drogę niż Pogoń i szkoda, bo mógł być teraz w innym miejscu. Przykład Kacpra pokazuje, że w piłce nie da się wszystkiego przewidzieć. Zasłużył na debiut swoją wytrwałością, ciężką pracą na treningach, wielkim zaangażowaniem. Pozostaje mi przyglądać się postępom Kacpra i innych chłopaków.

Szkoda kontuzji Marcela, który mógłby sporo pograć, gdyby nie pech przed wznowieniem ligi.
Cieszę się, że z nim się nie pomyliłem, bo wiele osób związanych z Pogonią miało parę lat temu złe o nim zdanie. I wiem, że kontuzja nie stanie na jego drodze, bo ma fajny charakter i wróci jeszcze silniejsi. Kibice będą mieć – powiedzmy w ciągu roku, półtora - dużo radości z tego chłopaka. Nie widziałem wcześniej na polskich boiskach zawodnika, który miałby taką swobodę w pojedynkach jeden na jednego. Jest to niesamowity dar, który posiada, a którego nie da rady się wyuczyć. Na pewno nie nauczyłem jego ja, nie nauczył Kosta Runjaic, ani żaden inny trener. On to po prostu ma. Oby kolejni trenerzy pomagali mu to rozwijać, a nie zatracić.

Na kogo chciałby Pan trafić w I rundzie PP?
Jestem człowiekiem, który to, co mu los da, to biorę. Gdybyśmy trafili na ekstraklasowca w I rundzie to też nie będzie tak najgorzej, bo każdy kto przyjedzie na nasz stadion, naszą dzielnicę będzie musiał się mocno napocić, by wywieźć ze Stołczyńskiej 100 dobry wynik.

Wygrana w Pucharze to też sygnał dla rywali z III ligi, że Świt będzie mocny?
Cieszę się, że Świt jest wymieniany w gronie faworytów, ale nie chcę nic teraz deklarować. Myślę, że będziemy w pierwszej ósemce po rundzie jesiennej, a na ściślejsze cele przyjdzie czas zimą. Zobaczymy, jaka będzie sytuacja w tabeli, czy będzie strata do lidera, zobaczymy, co będziemy mogli zrobić zimą i wtedy będziemy sobie stawiać konkretniejsze cele.

Rozmawiał Jakub Lisowski

ZOBACZ TEŻ:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Regionalny Puchar Polski. Andrzej Tychowski: U nas każdy będzie musiał się mocno napocić - Głos Szczeciński

Wróć na police.naszemiasto.pl Nasze Miasto