Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Słowo na "d" obraża głowę państwa? Wyrok zostanie ogłoszony jeszcze w maju

Redakcja
Sebastian Wołosz
Pół roku prac społecznych żąda prokurator dla architekta, który w Nowym Warpnie-Podgrodziu powitał prezydenta Andrzej Dudę transparentem ze słowem na „d”.

Niecodzienny proces zakończył się przed Sądem Okręgowym w Szczecinie. Chodzi o niewielki transparent z napisem „Dzisiaj pałac, jutro ciupa, nie prezydent, ale d...”, który trzymał w rękach 39-letni Paweł Jackowski, architekt ze Szczecina. Był jednym z uczestników protestu Komitety Obrony Demokracji podczas wizyty głowy państwa na obozie harcerskim w Podgrodziu w ubiegłym roku. W oryginale ostatnie słowo na transparencie nie było wykropkowane, co nie uszło uwadze czujnym policjantom dbającym o porządek podczas demonstracji. Spisali Jackowskiego, a prokuratura uznała, że nazwanie prezydenta popularnym określeniem tylnej części ciała, to jednak znieważenie organu konstytucyjnego. I oskarżyła Jackowskiego.

- Podczas manifestacji związanej z przyjazdem prezydenta na inaugurację obozu harcerskiego w Nowym Warpnie, oskarżony publicznie znieważył prezydenta RP trzymając w sposób ogólnie widoczny karton z napisem zawierającym słowo wulgarne. Doszło do znieważenia głowy państwa, najwyższego urzędu w Polsce, któremu należy się szacunek bez względu na barwy polityczne - mówił w mowie końcowej prokurator. I domaga się dla oskarżonego sześciu miesięcy ograniczenia wolności. To oznacza prace społeczne w wymiarze 20 godzin w każdym z sześciu miesięcy. Wyrok ma zapaść w przyszłym tygodniu.

Jackowski przyznaje się do transparentu, ale zaprzecza, że chciał nim znieważyć prezydenta. Transparent zrobił i wymyślił sam. To był karton o wymiarach czterdzieści na trzydzieści centymetrów. Dla wygody trzymał go na klatce piersiowej, a nie nad głową. Nie widać, go na zdjęciach zrobionych przez media. Są za to na fotografiach, które robili policjanci. - Słowo, którego użyłem na transparencie nie znieważało prezydenta, a jedynie odnosiło się do sposobu sprawowanie przez niego funkcji - tłumaczył. I dlatego poprosił sąd o uniewinnienie.
Podobnie argumentował jego adwokat.
- Oczywiście nikt nie chciałby zostać tak nazwany, bo słowo na „d” jest faktycznie nieprzyjemne. Ale mojemu klientowi chodziło o krytykę sprawowania urzędu, a nie personalny atak - tłumaczył obrońca Jackowskiego.

Nie wszyscy widzieli Zanim sąd zakończył proces, przesłuchał policjantów, którzy interweniowali w Podgrodziu. Zainteresował ich transparent Jackowskiego, choć na proteście było kilkadziesiąt transparentów. Żaden z nich nie zawierał jednak słowa powszechnie uznanego za obraźliwe. - Zwierzchnik chciał, abym poleciła wylegitymowanie demonstranta trzymającego tabliczkę z tym napisem - mówiła asp Agata S. Czterej pozostali policjanci, których przesłuchał sąd twierdzą, że napisu nie widzieli.

- To jak mogło dojść do znieważenia prezydenta, skoro mało kto zwrócił uwagę na niewielki transparent - zastanawiał się obrońca Jackowskiego. Podczas rozprawy doszło do niecodziennej sytuacji. Żona Jackowskiego zeznała, że przed rozprawą na korytarzu sądowym, policjanci umawiali się jak będą zeznawać. Dlatego ich wypowiedzi były bardzo podobne do siebie. Nie wiadomo jak sąd potraktuje taką informację.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na police.naszemiasto.pl Nasze Miasto