Uratował sąd przed wysadzeniem w powietrze. Prezydent go nagrodził

- Gratuluję odwagi. Uratował pan zagrożone życie wielu osób - mówił prezydent Andrzej Duda.
Wniosek o wyróżnienie pana Bartłomieja wysłał do prezydenta prezes szczecińskiego sądu okręgowego, sędzia Maciej Strączyński.

Uroczystość odbyła się w środę w pałacu prezydenckim.

- Ludzie najczęściej uciekają, gdy dzieje się coś niebezpiecznego, gdy jest wybuch, atak nożownika albo coś, co zagraża życiu lub zdrowiu. Ludzie uciekają. I przecież nikt nie ma o to do nich pretensji. Uznajemy, że każdy ma prawo ratować swoje życie, dbać o siebie, o swoją rodzinę, każdy ma prawo na niej się skupić. Ale czasem zdarzają się ludzie, którzy wręcz przeciwnie: w sytuacji zagrożenia - przede wszystkim dla innych, ale także dla mienia - mają w sobie impuls, że biegną w drugą stronę, by to zagrożenie oddalić, ratować drugiego człowieka - mówił prezydent.

Do incydentu doszło 12 października 2018 r. w sądzie przy ulicy Małopolskiej. Mężczyzna z siekierą i wszedł do budynku i zranił ochroniarza. Potem wniósł dwa kanistry benzyny. Przy sobie miał podpałkę. Został zatrzymany przez dwóch petentów sądu. Jednym z nich był pan Bartłomiej

- Zacząłem dzwonić na policję i chciałem zablokować mu samochód, którym blisko podjechał pod sąd. Nie spodziewałem się, że nie będzie alarmu napadowego. Wyszedł po kanistry, które trzymał w samochodzie. Poszedłem z nim i rzuciłem się na niego. Z sądu akurat wychodził inny pan, który uderzył napastnika w twarz. Dzięki temu mogliśmy go obezwładnić. Ja miałem przy sobie kajdanki i założyliśmy mu je. Potem już szybko przejęła go policja. W kurtce miał jeszcze nóż i młotek oraz szybko działającą podpałkę - opowiadał.

Akt oskarżenia przeciwko napastnikowi trafił pod koniec grudnia do sądu. Mężczyzna jest oskarżony o usiłowanie zabójstwa ochroniarza i usiłowanie podpalenia sądu. Według prokuratury działał w znacznie ograniczonej poczytalności.